W trakcie naszego życia zdarza nam się natknąć na jednostki, które na zawsze pozostają w naszej pamięci. To osoby, których osiągnięcia napawają nas nadzieją, że jeszcze wielokrotnie usłyszymy o ich sukcesach. Przed blisko dwiema dekadami miałem okazję spotkać się z moim obecnym rozmówcą po raz pierwszy. Już wtedy byłem przekonany, że osiągnie coś wspaniałego.
Krzysztof Lewandowski: Nie jest tajemnicą, że studiowaliśmy na jednym roku. Wprawdzie nie byliśmy w jednej grupie, ale zdarzały się wspólne zajęcia. Udało mi się też oglądać Twoje dwie prezentacje. Z jednej pamiętam pojedyncze slajdy, natomiast w przypadku drugiej – całe przesłanie mimo, że minęło prawie 20 lat. W tej chwili mamy do dyspozycji wiele publikacji jak poprowadzić dobre wystąpienie, ale wtedy było to coś niezwykłego. To pytanie chodziło za mną przez lata. Gdzie Ty się tego nauczyłeś?
Karol Chęciński: Bardzo mi miło słyszeć, że moje prezentacje się Tobie podobały. Praktycznie całe studia współpracowałem z firmą Microsoft. Organizowałem konferencje technologiczne, edukowałem studentów, prowadziłem koło naukowe itd. W zamian otrzymywałem m. in. szkolenia z technik prezentacji. Było ich kilka, ale rzeczywiście były bardzo praktyczne. Bardzo wartościowe doświadczenie – każdemu polecam jak najszybciej zdobywać doświadczenie zawodowe, albo otworzyć własny biznes. Postępowałem po prostu zgodnie z tym jak nas szkolono. Do dziś przekazuję tę wiedzę studentom i kolegom z pracy: jak powiedzieć i pokazać, to co rzeczywiście chcesz, tak, żeby odbiorcy też tak “to” zrozumieli. To nie lada wyzwanie, szczególnie w sprawach technologicznych i biznesowych.
K.L.: W trakcie studiów przejawiałeś już pewne cechy lidera. Skąd brała się motywacja do wychodzenia przed szereg?
Karol Chęciński: Dobre pytanie :). W sumie to nie wiem. Pierwszy “biznes” robiłem przerabiając skarpety na maskotki i sprzedając je dzieciakom z osiedla. Chyba nie miałem wtedy nawet 10 lat. Mama nauczyła mnie szyć… A potem standardowo naprawianie komputerów, instalowanie Windowsa, robienie stron internetowych, oprogramowanie do optymalizacji procesów w fermach drobiu, aż po Optimakers… Wiesz, zawsze chciałem osiągnąć coś wspaniałego. Niekoniecznie być najlepszy, ale na pewno zmienić świat na lepsze. Chociaż mój mały kawałek. Dziś patrzę z satysfakcją na te wszystkie firmy, którym pomogliśmy optymalizować procesy przemysłowe w ostatnich latach.
K.L.: Pracujesz/pracowałeś na kilku uczelniach. W jaki sposób motywujesz swoich studentów do działania, żeby czas spędzony na twoich zajęciach był dobrą inwestycją?
Karol Chęciński: Dzielę się po prostu praktycznymi scenariuszami z wdrożeń. Moje zajęcia to zawsze (!) ćwiczenia. Uzgadniamy ze studentami fabrykę, rysujemy jej procesy i przeprowadzamy różne scenariusze z prawdziwego życia. Na bieżąco liczymy wskaźniki i podejmujemy decyzje biznesowe w ograniczonym budżecie i zaspokajając oczekiwania właścicieli i klientów. Dzięki temu studenci dzienni rozumieją z jakimi wyzwaniami będą się mierzyć w pracy i są do niej lepiej przygotowani. Na podyplomówkach grupowo rozwiązujemy praktyczne problemy uczestników zajęć. Przyznaję, że sam czasem uczę się najwięcej. Uczelnie robią bardzo dobry ruch coraz częściej zatrudniając praktyków z zewnątrz do prowadzenia zajęć. Mam też taką zasadę, że na moje zajęcia można się spóźnić tylko raz… a jak się spóźnisz drugi raz, to… będziesz śpiewał. Otwarcie też mówię na samym początku, że na zajęciach pracują głównie studenci i jeśli komuś się nie chce, to niech nie przychodzi. Brutalne? Tak, ale bardzo skuteczne. Nikt nigdy nie zrezygnował, a czasem na kolejne zajęcia przychodzi więcej studentów. Oni naprawdę chcą i potrzebują praktyki i zaangażowania ich w rozwiązywanie problemów. Choć wbrew temu co się często mówi, wykłady teoretyczne też są potrzebne. Sam wiesz, jak na studiach mówiliśmy sobie u kogo są najciekawsze zajęcia, a to się samo przekładało na obecność.
K.L.: Dlaczego zająłeś się systemami do zarządzania produkcją i magazynem?
Karol Chęciński: Od zawsze kręciła mnie sztuczna inteligencja i technologia. Pierwszy komercyjny program napisałem jak miałem 10 lat. Do przyjścia na studia do Bydgoszczy robiłem różne rzeczy w IT. Tutaj to kontynuowałem, ale po czasie okazało się, że praca staje się powtarzalna. Klienci polecali mnie do kolejnych fabryk i zacząłem się kręcić w jednym środowisku – przemyśle. Z czasem pomyślałem: skoro dla kolejnego klienta rozwiązuję te same problemy, to czas ubrać rozwiązania w licencje. Przecież jak będę sprzedawał licencje, to zostanę miliarderem, bo to wartość niematerialna i skalowanie nie ma sufitu… No i nie zostałem. Bo każde wdrożenie jest inne, każdy klient potrzebuje rozwiązania problemów biznesowych/procesowych, a nie narzędzia. Narzędzie jest środkiem do celu, a nie celem. Dostawcy IT często tego nie rozumieją, a wtedy oni i klient ponoszą porażkę na wdrożeniu. Teraz zespół wdrażający ma kilkanaście osób i jeszcze za mało, żeby ogarnąć wszystkie zapytania z rynku. Rośniemy powoli i mądrze. Dzięki temu jesteśmy bezpiecznym dostawcą i pracodawcą. Teraz ktoś pomyśli “ale po co robić systemy APS, MES, WMS i CMMS”, skoro są systemy ERP, które mają wszystko. Otóż… ERP to narzędzia księgowe i nawet jeśli mają moduł produkcja, to zwykle jest to bardziej zaawansowana kompletacja. Ale nadal narzędzie służące do księgowania produkcji, a nie proaktywnego zarządzania produkcją ze wsparciem sztucznej inteligencji optymalizującej procesy. Zresztą gdyby były na rynku rozwiązania naprawdę rozwiązujące problemy klientów, to nie mielibyśmy pracy, a jak mówiłem wcześniej: to klienci ukształtowali nasze produkty. My je tylko wykonujemy :). Plagą naszej branży jest to, że oprogramowanie robią informatycy dla informatyków. Dzięki zespołowi praktyków i ciągłemu doskonaleniu (PDCA) na podstawie feedbacku od klientów nasze produkty są proste i przejrzyste.
K.L.: Produktów takich jak Twoje na rynku jest sporo czym się wyróżniacie?
Karol Chęciński: Jest sporo… I tak, i nie. Ostatnio chciała nas kupić duża korporacja i jak zrobili porządnie research, to wyszło im, że na rynku MŚP w Polsce liczą się 2 producenci. My i … ten drugi :). W sumie, to nie wiem co ma konkurencja, bo skupiamy się na klientach. Na pewno wyróżniamy się tym, że rozwiązujemy problemy procesowe i biznesowe. Wdrożenie opieramy o zwrot z inwestycji, tj. co się poprawi w przedsiębiorstwie klienta. Nie na zasadzie “Pan kupi, to Pan będzie zadowolony”. Samo wdrożenie narzędzi nie wnosi wartości, a wręcz może dołożyć pracy pracownikom liniowym – kolejne okienko, w które trzeba klikać. Warto też wspomnieć o tym, że pierwsza z naszych 4 wartości to “lojalność”. Jak ją rozumiemy? Tak, że klient dostanie to czego potrzebuje, a nie to czego chce. Czasami odradzamy klientowi wydanie u nas pieniędzy, jeśli nie jesteśmy przekonani, że będzie z tego zwrot. Ludzie często przychodzą ze świetnymi pomysłami, ale są to optima lokalne. Doświadczony konsultant doradzi jak zrobić optimum globalne.
K.L.: Jakie najważniejsze problemy rozwiązują wasze produkty?
Karol Chęciński: Rozwiązujemy problemy z bezpiecznym i wydajnym funkcjonowaniem zakładu produkcyjnego. Chaos w komunikacji zamieniamy na poukładane procesy. Sztuczna inteligencja pomaga planować i przeplanowywać po każdym zdarzeniu (to ważniejsze) produkcję i wszystkie powiązane procesy jak magazyn, utrzymanie ruchu itd. Do tego przez MES egzekwujemy terminowe wykonanie zadań. Nie zwalniamy kierowników, planistów i specjalistów z odpowiedzialności, ale oszczędzamy im między 28% a 44% czasu. Tak! Nawet połowę czasu za który płaci pracodawca w tej chwili jest marnotrawione na przełączanie się między zadaniami, szukanie rzeczy i błędy – rzeczy, których bardzo łatwo uniknąć dzięki wdrożeniu spójnego systemu do zarządzania zakładem produkcyjnym. Wdrożenie powoduje też zmniejszenie stanów magazynowych średnio o 33% i znaczne zwiększenie rotacji towaru – właściciel krócej mrozi pieniądze w magazynie. Zresztą zobacz sam wybrane case study.
K.L.: Największe sukcesy Waszych wdrożeń?
Sporo tego było. Pamiętam producenta grzejników, który zwiększył zysk netto o 12 mln zł w drugim roku po wdrożeniu. Albo korporację, która miała 4 planistów, a po wdrożeniu okazało się, że potrzebuje 1. Klient chciał kupić piąty laser, a jak zaczęliśmy mierzyć OEE, to okazało się, że nawet na istniejące 3 nie do końca ma obłożenie – wystarczyło wprowadzić proste zmiany organizacyjne.
K.L.: W jaki sposób dbasz o jakość tego, co robisz i tego jak działa Twoja firma?
Karol Chęciński: Jakość wszędzie jest wyzwaniem. Tu jest sporo aspektów np. regularnie badamy czy narzędzia przynoszą realne efekty u klienta i czy są proste użytkowo. Nie badamy czy klient jest zadowolony, tylko czy cyfry pokazują, że robimy dobrą robotę. Nieładnie? Oczywiście zależy nam na tym, żeby klienci byli zadowoleni, jednocześnie na koniec dnia Prezes patrzy na cyfry, a nie na to, czy konsultant był miły. Choć szkolimy się rzecz jasna z serdecznej komunikacji. Zawsze mnie zaskakuje jak klienci przesyłają podziękowania. A podobno polscy klienci odzywają się tylko jak jest problem. Mamy też bardzo rygorystyczny proces testów. Testy automatyczne w kodzie i code review to standardy w każdej szanującej się firmie wytwarzającej oprogramowanie. U nas dodatkowo każda nowa rzecz przechodzi przez 3 pary rąk, żebyśmy mieli pewność, że wszystko działa i narzędzia są intuicyjne. Mamy też opisane procedury na wszystko… no dobra, prawie wszystko. Więc łatwo się odnaleźć w tym co należy zrobić w danej sytuacji, a klienci otrzymują tę samą wysoką jakość niezależnie od tego, z którą osobą się stykają. Jak się okazało, ważnym aspektem jakości z punktu widzenia klienta jest też aktualna dokumentacja. Podkreślam: aktualna. Sam wiesz jaki czasem jest z tym problem.
K.L.: Twoja firma rośnie, co niesie za sobą na pewno coraz więcej wyzwań. Co robisz, aby zwiększać swoją motywację do działania?
Karol Chęciński: A widzisz, tu mnie masz. Słaby jestem w zarządzanie. Cały czas się uczę. O wiele bardziej wolę zrobić niż delegować. Obsługujemy grubo ponad setkę klientów, więc po prostu się nie da. Ale co ważniejsze -, zatrudniam tylko ludzi lepszych od siebie, więc mogę na nich polegać. Ja specjalizuję się odkrywaniu nowych rzeczy, łączeniu kropek, wsparciu najtrudniejszych projektów. Mam bardzo silną motywację wewnętrzną i lepiej tego już nie pompować. A nawyki…. hmmm… w sumie to 1 kluczowy: robię rzeczy od razu i robię je do końca. Nawet jeśli dana sprawa zajmuje dużo czasu, to jeśli ją zacząłem to skończę ją zanim wezmę następną. Przekonałem się na własnej skórze jak bezproduktywne i frustrujące jest to, że miałem otwartych wiele spraw i wszystkie ciągle wracały. Nic bym nie zrobił bez zespołu. Bardzo sobie cenię ludzi, z którymi pracuję. Są ode mnie po prostu lepsi w wielu sprawach. Przestałem im delegować zadania, bo to nadal ręczne sterowanie firmą. Oddałem całe obszary odpowiedzialności i to działa cuda. Oczywiście, że były i wtopy. Ale generalnie gracze klasy A lubią wyzwania i zawsze dowożą, choć rzadko drogą, którą Ty byś im to kazał zrobić :).
K.L.: W jaki sposób trafić do twojej firmy, jak zostać Twoim pracownikiem?
Karol Chęciński: Mamy cały czas otwarte procesy rekrutacyjne, które można podejrzeć na naszej stronie: https://optimakers.pl/praca/ Możemy pochwalić się jasnym, transparentnym i krótki procesem rekrutacyjnym oraz porządnym procesem onboardingu pracowników. Zatrudniamy ludzi, a nie kompetencje. Wychodzimy z założenia, że umiejętności można nabyć, a charakteru nie. Mamy również rozbudowany system doszkalania pracowników, którzy mogą skorzystać z budżetów edukacyjnych czy benefitowych. Uważam, że mamy bardzo mocny, solidny zespół specjalistów. Ciągle rośniemy, więc jeżeli ktoś chciałby dołączyć do drużyny Optimakersów to jest mile widziany 😉
K.L.: Jak dbasz o życiowy balans?
Karol Chęciński: Dobre pytanie… W sumie to nie dbam. Żyję pełnią życia i uwielbiam swoją pracę. Oczywiście mam czas dla rodziny i bardzo dbam o to, żeby była priorytetem w czasie poza pracą. Wtedy np. wyłączam telefon. Nie dlatego, że ktoś mógłby dzwonić, ale raczej po to, żeby co chwila go nie sprawdzać.
K.L.: Wiem, że dużo czytasz – jaka pozycja na Twojej półce jest najważniejsza i dlaczego?
Karol Chęciński: No fakt, ciągle mam otwartą min. 1 książkę. Ciężko wybrać jedną najważniejsza. Najbardziej utkwiły mi w pamięci: “Siła nawyku”, Charles Duhigg, “Czarny łabędź. Jak nieprzewidywalne zdarzenia rządzą naszym życiem”, Nassim Taleb, Biografia Jana Kulczyka, “Getting Things Done”, David Allen. A ostatnio dostałem od zespołu na prezent “Jedna rzecz,zaskakujący mechanizm niezwykłych osiągnięć”, Gary Keller. Niby znana wiedza, ale pokazana od takiej strony, że mocno zapada w pamięć i zmusza do natychmiastowych zmian.
K.L.: Gdybyś spotkał siebie w wieku 18 lat, jaką jedną radę miałbyś dla siebie?
Karol Chęciński: Przestań myśleć za dużo, zrób to. Po prostu zrób to. Jesteś młody, nie masz nic do stracenia.
K.L.: Dziękuję za kolejną niezwykłą rozmowę, której przesłaniem niech będzie: „Działajcie – świat czeka na wasze wyjątkowe pomysły!”
Zespół specjalistów, który tworzy Optimakers ma już ponad 14 lat praktycznego doświadczenia we wdrażaniu rozwiązań dla firm produkcyjnych. To dlatego właśnie nasz program do zarządzania produkcją jest tak kompleksowy i efektywny! Dlaczego Optimakers jest skuteczny? Ponieważ tworzony jest przez praktyków i cały czas rozwijany dzięki ścisłej współpracy z naszymi klientami. Wspólnie projektujemy nowe funkcje i rozwiązania, które skutecznie podnoszą wydajność produkcji i zwiększają realne zyski firmy. Sprawdź ich na: www.optimakers.pl
Dodane komentarze (1)
Serdecznie zapraszamy na spotkanie z Karolem, by porozmawiać o tym jak możemy pomóc 😉
http://www.optimakers.pl